Australia to wymarzony kierunek dla większości osób. Szczególnie dla pasjonatów podróży i lub fotografii. A jeśli jeszcze te dwie pasje, ma w sobie jedna osoba, to nie ma opcji, aby Australia nie znalazła się na liście marzeń. Ze mną nie mogło być zatem inaczej, ponieważ nigdy tego nie ukrywałem, że chciałbym się kiedyś znaleźć w Australii; stanąć naprzeciw ikon tego kraju i powiedzieć sobie: „zrobiłeś to”. Wiedziałem, że jeśli nie polecę do Australii to nigdy nie dowiem się jak w niej jest na prawdę.
Nawet taki gość jak ja, który często powtarza, że ograniczenia są tylko w głowie, potrafił wmawiać sobie takie bariery. Nie było pewne, czy zdołam się przez nie przebić, ale w ostateczności, zrobiłem to, zmieniając swoje obawy na pytanie – co mam zrobić, aby tam być? Przyszła odpowiedź z okazją, której nie mogłem zmarnować. Dołączyłem do znajomych, którzy mieli wolne miejsce w samochodzie wynajętym w Australii. Podjąłem decyzję. Spakowany w podręczny bagaż (aby uniknąć dodatkowych kosztów) i ze smartfonem w kieszeni, ruszyłem w realizację odwiecznego marzenia.
Tak było od pierwszego dnia, aż do samego końca mojej przygody. Kiedy znalazłem się na plaży w Gold Coast, w wielu przypadkach, miałem wrażenie, że łapię kadry z filmu. To kadry z życia w metropoliach, po przestrzeń między miastami. Jeszcze do tego te znaki z kangurami, na które patrząc, człowiek ma wrażenie, jakby były tu, tylko na potrzeby filmu. Mógłbym wymieniać bez końca, ale zdjęcia zrobią to za mnie.
Godzinami siedziałem w oczekiwaniu na dobre światło, jednocześnie bujając w obłokach, patrzyłem jak zahipnotyzowany na chmury, które tak cudownie tańczyły nad moją głową. Mając tak dużo czasu, wpatrywałem się bez końca w ikony miasta. Raz spoglądałem w operę, raz rzuciłem okiem na most… Przyjrzałem się temu wszystkiemu z każdej możliwej strony. Szukałem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania dotyczące fenomenu tego miejsca – skąd magia, skąd pomysł na pragnienie zobaczenia tego widoku na własne oczy? Może było to kreowane przez filmy, zdjęcia, opowieści innych, może chciałem udowodnić sobie, że nie ma rzeczy niemożliwych, a może, tak po prostu – dążyłem do realizacji upragnionego marzenia? Dalej nie wiem, ale wiem chociaż trochę, jak to jest być w Australii.
Kolejny bonus, który dostaje się w pakiecie po dodarciu na tę „ogromną wyspę” to wchody i zachody słońca. Raj dla fanów tej dziedziny fotografii. Choć ja preferuję zdjęcia ludzi spotkanych w podróży, to jednak tym razem pozwoliłem sobie na oderwanie się przy złotych godzinach. Natura sprawiła, że była to piękna, przepełniona kolorami i niezapomniana forma oderwania. Oczywiście, nic odbyło się bez mojego zaangażowania, aby te zdjęcia zdobyć. Wschody słońca mają to do siebie, że trzeba wyrwać się wcześniej z łóżka i podążać za delikatną smugą malowaną przez słońce na jeszcze nie rozbudzonym niebie. Na szczęście w drodze ku pięknu i artyzmowi sytuacji, można porozmawiać z ukochaną osobą, która jest w Polsce, ponieważ różnica czasowa daje nam szansę usłyszeć się wzajemnie przed jej snem, kiedy to w Australii właśnie rozpoczyna się kolejny poranek. I to też jest coś wyjątkowego. Dokładnie jak te wschody i zachody słońca.
Kiedy spoglądam na te zdjęcia, bywają chwilę, w których sam zastanawiam się, czy to zdarzyło się na prawdę. To pewnie przez to, że ciągle wydawało mi się to nieosiągalne. Tak jak wspomniałem na początku, podróż do Australii zawsze była moim marzeniem, które wydawało się być tak odległe. Okazało się jednak, że jest ono tuż na wyciągnięcie ręki. Myślę, że jest to podobne niedowierzanie do tego, kiedy inni patrząc na te zdjęcia, nie są w stanie do końca uwierzyć, że wszystkie one w tym wpisie zostały zrobione smartfonem. Jedno i drugie jest prawdą. Każda z tych sytuacji pokazuje, że ograniczenia są tylko w głowie i to właśnie tych ograniczeń powinniśmy się wyzbyć. Trzeba tylko chcieć to zrobić.
Pobyt w Australii był częścią mojej paromiesięcznej podróży, na którą jako profesjonalny fotograf zabrałem tylko smartfon. Był on moim jedynym urządzeniem rejestrującym obraz statyczny i dynamiczny. Pozwoliłem sobie na takie wyzwanie, bo doskonale znam możliwości dzisiejszych smartfonów i podróż tylko z tym urządzeniem dała mi szansę zebrać doświadczenie i fotografie potrzebne do tworzonego przeze mnie materiału do poradnika, o atrakcyjnej fotografii smartfonowej. Jeśli zafascynowały Cię moje zdjęcia zrobione smartfonem to serdecznie zapraszam na większą dawkę, którą znajdziesz na moim koncie instagramowym lub innych wpisach na mojej stronie.
Witam, błądzę po stronach podobnych do tej szukając odpowiedzi….
najlepszy smartfon do fotografii (bardziej auto, mniej manual, stabilizacja obrazu, wysoki poziom nagrywania filmów – ale nie musi byc najwyższy, bardziej zależy mi na zdjęciach, fotografowanie często w muzeach, zamkach, pałacach – zaciemnione miejsca; czysta fotografia nocą – bardzo okazjonalnie, malowanie światłem)
bardzo rozmyślam nad huawei p20 pro…(malowanie światłem, noc, zoom), s9+ (uniwersalny), lg g7 (szeroki kąt, filmy 4k)..no i mógłbym jeszcze z 2 modele (a każdy to inna zaleta) …problem jest jeden. ….stać mnie na jedną komórkę już nie mówiąc, że chodzi o to by nie targać ze sobą sprzętu więc i tak jedną tylko mogę wybrać…
a co tu wybrać? dla mnie smartfon to bardzie aparat fotograficzny z opcją dzwonienia i budzikiem…
pozdrawiam
ps: mam już dość sytuacji, że jak wrócę z wakacji to mam na pokładzie tonę śmieci …nie wszystko wyprostuję oprogramowaniem..a w te miejsca już nie wrócę więc żal większy…
Dziękuję za komentarz. Ja Ci mogę pomóc tylko w postaci prezentowanych zdjęć, które robię aparatami od mojego Partnera technologicznego. Pracuję na tym sprzęcie i tak to wygląda, takie zdjęcia uzyskuję wykorzystując smartfony z serii ZenFone. Dla mnie smartfon to też przede wszystkim aparat 🙂 Ja bardzo lubię model ZenFone 4 PRO. Niebawem pojawią się zdjęcia zrobione również tym modelem, a póki co zapraszam na nowy wpis ze zdjęciami zrobionymi ZenFone 5 🙂
Hej, trafiłam do Ciebie z Facebooka, bo koleżanka udostępniła zdjęcie z Bangkoku. Teraz tu widzę mega zdjęcia z Australii. Gratuluję!!! Ale chyba dużo trzeba zrobić takich zdjęć.
Dzięki. Każdy ma swój sposób na robienie zdjęć. Jedni robią je tysiące, drudzy trochę mniej 🙂 Na pewno trzeba dużo jeździć 🙂
Mnie Australia oczarowała stylem życia. Tym, że galerie handlowe i sklepy zamykają się o 18, a w każdym parku i na plażach dostępne są publiczne grille do darmowego użycia. I mimo, że korzysta z nich mnóstwo ludzi, to zawsze są czyste i zadbane. Znaki “zabierz ze sobą swoje śmieci” są właściwie nie potrzebne, bo każdy i tak to robi. Ludzie żyją na zewnątrz, w kawiarniach, na ścieżkach rowerowych , plażach. Biegaja, surfują, jeżdżą na rolkach. I na jedną osobę z papierosem przypadnie pewnie 10 uprawiających jogging z psem. Mogę siedzieć godzinami w oknie z kawą i obserwować ten barwny tłum. No i ta genialna wołowina.. krowy chyba też mają tam całkiem fit skoro tak smakują 😉
I do tego ten uśmiech. Będąc tam tylko przez chwilę, doskonale zrozumiałem jak działa słońce na człowieka 🙂
Cześć, czy używasz jakiś obiektywów do telefonu? Czy to faktycznie możliwe by robić takie zdjęcia telefonem a nie lustrzanką?
Cześć, nie używam dodatkowych obiektów. Testowałem je kiedyś i dla mnie psują jakość. Moje smartfony mają dwa obiektywy. Na przykład model Zenfone Zoom S ma obiektywy, ekwiwalentu 24 i 50 mm
Ja myślę, że gorzej ma ktoś, kto nie ma zdrowia, bo nawet może nie wystarczyć sił na marzenia…
Przeczytałem z zapartym tchem , może dlatego że byłe w Australii i w większości miejsc które są opisane. Jedne z najbardziej fotogenicznych krain dla europejczyków. Sydney piękne choć nie jestem zwolennikiem miast. To co warte dopisania to ceny w Australii , niestety są naprawdę duże , reszta jest warta zobaczenia
Pozdrawiam
Krzysztof Podgórzak
Krzysztof, dzięki za komentarz. Cieszę się, że Tobie również podobają się moje zdjęcia i wspólnie podzielamy zdanie co do piękna Australii ☺️ O cenach wspomniałem na początku, pisząc o barierach ☺️ ZA DROGO ☺️
Ładnie napisane. Czuć, że masz dystans do tego co robisz. Pisz częściej!
Dobrze, że będziesz w Poznaniu mieć szkolenie na BCPoznań to nie będę musiała się pytać czy nie organizujesz warsztatów gdzieś w okolicach Poznania. Już nie mogę się doczekać. Do zobaczenia 🙂
Cześć, fajny wpis o fotki. Czym tym razem robiłeś, jakim smartfonem?
Cześć, cieszę się, że Ci się podobają. Zdjęcia robiłem modelem ASUS ZenFone Zoom S oraz ZenFone 4 PRO. Jeśli zastanawiasz się, które którym to zapraszam na mój instagram, tam mam zdjęcia podpisane modelami 🙂
Panie Oderwany! Pan to chyba nie ma jednak problemów pozbywaniem się tych ograniczeń. Rewelacyjne zdjęcia, ale mam poważne pytanie. Czy Pan jednak, nie żałuje, że nie wziął swojego normalnego aparatu? Bo być w takim miejscu i zrobić zdjęcia tylko smartfonem?
Pani Joanno, jedyna rzecz, której żałuję to to, że tak późno zdecydowałem się na wyjazd do Australii 🙂 A tak poważnie, to tak jak napisałem w tekście na dole wpisu. Zdecydowałem się na taki ruch, bo doskonale poznałem możliwości smartfonów a dodatkowo zależało mi na zbieraniu kolejnego doświadczenia i materiałów do poradnika o atrakcyjnej fotografii 🙂
Fotografia to mój sposób na życie i największa pasja. Przywożę piękne zdjęcia z podróży, dalekich i bliskich. Na co dzień towarzyszy mi fotografia ślubna, reportażowa i komercyjna. Charakter i klimat zdjęć idą w parze z moją osobowością. Dobry fotograf umie patrzeć na świat i dostrzegać piękno tam, gdzie pozornie go nie widać, a z połączenia pasji, wiedzy i wrażliwości powstają najlepsze zdjęcia.
Polecam: Przepisy kulinarne